poszliśmy z mężem na zakupy, zgłodnieliśmy i udało nam się trafić na bardzo miłą lunchową knajpkę. No i pech chciał - mąż zakochał się w zupie cebulowej, którą jadł :) Wszedł mi na ambicję, więc cały wieczór grzebałam w przepisach, próbując wymyślić, który przepis będzie najbardziej podobny do tego, co jadł. I w drodze prób i dedukcji wyszło mi coś takiego:
składniki:
1kg cebuli
2 ziemniaki
1/2 kostki masła
2 ząbki czosnku
woda
pieprz, sól, gałka muszkatołowa
pół szklanki wina białego (ja miałam słodki muskat otwarty i bardzo fajnie się skomponowało)
starty parmezan po posypania
grzanki czosnkowe
Cebulę pokroiłam drobno i podsmażyłam na maśle. Ziemniaka pokroiłam w kostkę i wrzuciłam do garnka, dodałam usmażoną cebulę i zalałam wodą. Całość gotowałam ok pół godziny aż cebula i ziemniaki zmiękną. na koniec dodałam pieprz, sól, gałkę muszkatołową i wino. Zmiksowałam na gładki krem. Podawałam z grzankami czosnkowymi i posypywałam parmezanem.
Proste, tanie i przyjemne :) I co najważniejsze mąż był równie zachwycony jak po tej zupie knajpianej!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Eh te męskie zachcianki. Mnie zupa cebulowa trochę przeraża, chociaż podobno jako dziecko jadłam cebulę jak jabłko.
OdpowiedzUsuńChociaż jak raz jedyny jadłam zupę cebulową to była całkiem niezła :)
ale ona wcale cebulą nie smakuje, lekko słodka, fajnie się skomponowała z tym muskatem.
OdpowiedzUsuń